Nanette

sobota, 7 marca 2015

Wilk i czerwony kapturek

Ale pamiętaj, nie wolno ci zboczyć ze ścieżki...

 Hej, hej, hello! Byłam dzisiaj na dworze z jedną z moich lalek, bo nareszcie znalazłam na to czas! Hura! Zaszczyt ten kopnął moją ulubioną monsterkę, czyli Clawdeen. tak strasznie się ucieszyła, że gdzieś razem wyjdziemy... że nie dała mi spokoju i gadała mi nad uchem puki nie wyszłyśmy! Niestety mój mały czerwony kapturek nie posłuchała przestróg i nie minęła sekunda... gdy już jej na tej ścieżce nie było... Całe szczęście nie musiała się raczej obawiać wilka, chyba że znalazłaby jakieś lustro.

Z wysokości
Dziwię się, że wiatr nie strącił Clawdeen z cienkiej gałęzi choinki... Nie miała prawa się tak utrzymać... Ale z niej zdolny wilczek.

Znów wysoko...
Ogółem nikt nie powiedział, że wilkołak musi lubić chodzić tylko po ziemi...

Ładnie pachnie
Miałyśmy dzisiaj szczęście i znalazłyśmy malutkie kwiatuszki wśród wysokich choinek. Podobno ładnie pachniały... sama nie wąchałam.

Teraz orzech
Kolejne drzewo! Clawdeen była chyba dzisiaj na KAŻDYM drzewie w moim ogrodzie. Niesamowite... W każdym razie na leszczynie sama chciałam jej cyknąć fotkę.

Trochę słońca
Przez pewien czas gdy spacerowałyśmy sobie wśród traw świeciło słoneczko. Trochę przeszkadzało gdy robiłam niektóre zdjęcia, ale tutaj wygląda dość ładnie.

Najwyżej
Stara, bardzo ładnie wyglądająca grusza była idealnym miejscem do pooglądania okolicy. Właściwie to kolor kory ładnie się prezentował ze śliczną sukienką Clawdeen... Więc nie miałam nic przeciwko temu, żeby sobie tam trochę posiedziała.



Podziwiamy widoczki
Te dwa zdjęcia podobają mi się chyba najbardziej. Światło jak najbardziej sprzyjało mi w fotografowaniu.


Jakie malutkie!
Doniczkowe drzewko stojące przy drzwiach... było zbyt małe by się na nie wspiąć. Clawdeen stała nad nim dłuższą chwilę zastanawiając się nad jego wielkością...

Czyżby fetyszystka kamieni?
Nic dodać nic ująć. Całe szczęście nie zabrała go do domu.

Odpoczynek
Trawa aż się prosiła, żeby się na niej położyć. Jak można było nie skorzystać? Właściwie to nie tylko Clawdeen kładła się na ziemi... też musiałam robiąc niektóre zdjęcia...

Ciekawe...
Bardzo ciekawe! Co tam w trawie piszczy? Chyba nic... Mali mieszkańcy trawy chyba jeszcze śpią po zimie, która... powinna jeszcze trwać. Zostały ostatnie dni do wiosny. Chciałabym jeszcze zobaczyć śnieg, bo nie zdążyłam z śniegową sesją!

Tańczymy?
Nie wiem czy Clawdeen w końcu tańczyła czy też nie... ale próbowała mnie do tego namówić. Świerze powietrze chyba ją wzywało.

Drewno <3
Na tle drewnianej furtki też wyglądała nieziemsko. Uwielbiam połączenie kolorów z tego zdjęcia!

Patrz kwiatek!
A na koniec oznaka nadchodzącej wiosny. Wprawdzie jeszcze się nie rozwinęły i są tylko dwa... ale cieszą oko i zapowiadają ciepłe słoneczne dni!

 I to by było chyba na tyle z dzisiejszego wypadu na dwór. Obie jesteśmy wykończone po bieganiu z aparatem i... wspinaniu się na drzewa, ale to tylko co poniektórzy. W powietrzu czuć zbliżającą się wiosnę i... smród ogniska palonego gdzieś na ulicy... W każdym razie plener uważam za bardzo udany!
Julia Emma