Nanette

wtorek, 23 grudnia 2014

Małe party

Zapraszam cię na przyjęcie.

 Tak właśnie. Moja lalka, Vanessa została zaproszona na przyjęcie do Zosi, lalki mojej młodszej siostry. Muszę przyznać, że na nowo podobają mi się tego typu zabawy, szczególnie, że mogę sprawić jej przyjemność. A lalki się trochę rozerwą. W każdym razie...  Pomysł z imprezą u lalki mojej siostry bardziej niż nie wypalił. Stwierdziła bowiem, że nie ma zupełnie nic, czym mogłaby poczęstować gości, ani też specjalnie miejsca w którym miałoby się to wydarzyć. Dlatego też... Vanessa wraz ze swoją nową przyjaciółką Cerise, postanowiła przenieść party do siebie.
 A jako, że nasza młoda piekarka Cerise, wykonała kawał dobrej roboty męcząc się przy wielkim cieście czekoladowym, było co jeść. Ness, nie chcąc być gorszą także czymś się zajęła. Zakup pięknych talerzyków (zrobionych przeze mnie) był świetnym posunięciem, do tego upiekła frytki.
 Trzeba było się jeszcze pozbyć Meridy, wysłać ją gdzieś czy coś. Bo w końcu im więcej osób w tak małym pokoju tym gorzej. Poza tym, królowa niespecjalnie wyrażała chęci do zabawy. Miała gorszy dzień, to też wybrała się do Bezimiennej na krótką pogawędkę, która ciut przeciągnęła się...
 A co do samego przyjęcia... Wprawdzie Zosia nieco się spóźniła, ale za to przyniosła pyszne ciasteczka, które znalazły się w centrum zainteresowania. Nawet mimo, że ciasto szybko zostało zjedzone, to nie smakowało lalkom tak bardzo jak właśnie wypieki Zosi. Widzę, że nie tylko Cerise ma taki talent. Wieczorem umówiły się także na pieczenie ciasteczek, a ja po cichu porobiłam im kilka zdjęć.

Na zdrowie
Vanessa i kupiony przez nią sok pomarańczowy w szklance oraz całe towarzystwo w tle. Ah no i oczywiście już ubrana choinka.

Przyłapana na łakomstwie
Cerise nie mogła się oprzeć truskawkowym ciasteczkom autorstwa Zosi. Zajadała się nimi ciągle. Na dodatek podsiadła Vanessę i biedulka nie miała gdzie się podziać.

Interesująca rozmowa
Zosia była tak zafascynowana towarzystwem, że nie mogła przestać opowiadać moim lalkom przeróżnych historii. Przy okazji skosztowała też frytek, widocznych w rogu ekranu. 

Chwalipięta
A mój kapturek ubłagała mnie o urocze zdjęcie z jej tortem, zanim wszystkie go zjadły. Wyglądał naprawdę apetycznie.

Nowa
A na koniec wstawię jeszcze jedno ze zdjęć długowłosej inaczej lalki, którą nabyłam w sklepie z zabawkami używanymi za jedynie 3 złote! Takiej okazji nie mogłam przepuścić, na dodatek urzekła mnie jej fryzura, którą z wielką chęcią... usunęłam. Mianowicie wyjęłam jej wszystkie włosy i teraz czeka na nowe. Kolor granatowy wyjątkowo do niej pasuje. Jeszcze nie wiem czy zostawię jej imię Barbie... Bo w końcu jest ono zarezerwowane dla blondynek....

 I to by było na tyle. Ciągle jestem zajęta robieniem prezentów dla moich trzech księżniczek, Ness, Meridy i Cersie. Mam nadzieję że w ostateczności im się spodobają, gdy znajdą je pod swoją malutką choinką. Nie mogę się też doczekać Wigilii w pełnym, rodzinnym gronie. A tymczasem życzę wszystkim wesołych, rodzinnych i spokojnych świąt.
Julia Emma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz