Nanette

piątek, 26 grudnia 2014

Po Wigilii

Zrób mi kilka ciekawych zdjęć pod choinką, dobra?

 Vanessa jako jedyna pojechała ze mną na święta. Pozostałe lalki zostały w domu i... spały. To dość ciekawe, że mając wolną rękę w domu nie rozpakowały prezentów, które leżą dla nich pod choinką. A może po prostu wolały poleniuchować, wiedząc że i tak rozkażę im je rozpakować. 
 W każdym razie sukienka, w którą ubrałam Ness strasznie jej się spodobała, ale ponieważ aparat był już spakowany, a po przyjeździe na Wigilię nie było czasu, dostała strasznie mało zdjęć... A jednak jest uśmiechnięta i zadowolona. To dobrze.
 Święta były wesołe, udane i rodzinne. Nawet z nikim się nie pokłóciłam, brawa dla mnie. Za to z zadowoleniem rozpakowałam malutki prezencik pod choinką. Nie mogło się obyć bez lalki... A przecież miałam dostać w te święta ogółem tylko Cerise! Nie żebym narzekała.
 I w sumie... Przejedzona pysznym, babcinym sernikiem nie wiem już sama co pisać, a więc po prostu pokażę te świąteczne i po świąteczne zdjęcia, chociaż nie jest ich zbyt wiele...

Może zdjęcie?
Vanessa była zachwycona prezentem mojej młodszej siostry, który widać w tle. Sporych rozmiarów stajnia dla kucyków jest naprawdę urocza, ale boję się samych jej mieszkańców. Czy tylko ja uważam, że ich oczy są straszne?

A oto czekoladowa klacz
Tę właśnie piękność dostałam pod choinkę razem z małą laleczką Evi. Konik jest uroczy, ale już planuję przemalować mu oczy. W każdym razie, w przeciwieństwie do innych moich pacjentów, ona ma już imię. Kana.

Z właścicielką.
Kana kocha swoją małą panią, a więc zdecydowała się na kilka zdjęć razem z nią. Laleczka jest naprawdę świetna. Nie dość, że to mała dżokejka z uroczym toczkiem, to jeszcze jej kolanka zginają się, co umożliwia jej jazdę na Kanie. Dodatkowo chcę podkreślić, że moja siostra ma niemalże identyczny zestaw, z tym że jej Evi nie ma możliwości usiąść w siodle...

Przed jazdą
Długo mojej parki nie utrzymałam przed obiektywem. Mała spryciula szybko założyła klaczce siodło i ogłowie, po czym wskoczyła na jej grzbiet i odjechała gdzieś chen. Mam nadzieję, że wróci przed obiadem.

 Cóż, to by było na tyle. Byłam pewna, że reszta zdjęć wyszła znośnie, a jednak nie ma już jak ich ratować. Są okropne, a szkoda, bo Vanessa dzielnie mi pozowała. Niebawem pojawi się też pewnie sesja w śniegu, gdyż spadł dzisiejszego ranka. To cudownie, że znalazłam miękką kurtkę od MyScene, która idealnie pasuje na moją pupilkę. To będą na pewno bardzo zimne zdjęcia. Hahah.
Julia Emma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz