Kupiłam kucyka, zamiast lalki... To się nazywa uzależnienie od koni.
W sklepie plastycznym dokonałam też zakupu kredek akwarelowych w dwunastu kolorach z firmy Koh-i-noor. Mam nadzieję, że podjęłam dobrą decyzję i nie będę żałować lada moment.
Mam też parę zdjęć. A przemianę lalki udokumentowaną na filmie, składanym ze zdjęć, pokażę lada moment. Muszę tylko sama uzbroić się w cierpliwość, determinację... i przygotować na sytuację, w której wszystko mi nie wyjdzie.. Ech, zawsze jest takie ryzyko.
Miss mokrej fryzury
Wieczorem fotografowałam też włosy Bezimiennej, rozczesane po myciu.
Z niesfornym lisem
A skoro wspominałam już wcześniej o tym lisie, w pierwszym wpisie jak mi się zdaje, wypadałoby go przedstawić. Dlatego też jest na zdjęciu z moją lalką "pacjentką"
Kupiony zestawik
Czyli wszystko co kupiłam do próby malowania oczu. Ale szczerze powiedziawszy, chętnie zastąpię te kucykowe paczadła na własne.
Kucyk
A tu sam kucyk, jakże nieświadomy swojego losu...
I to by było na tyle. Jeszcze dziś biały kopytny przejdzie metamorfozę, toteż z pewnością wstawię jego zdjęcia.
Komentarze mile widziane.
Nie obrażę się też za jakieś polecanie.
Julia Emma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz